|
Paczka Grarżurduru Jest to forum poświęcone wszystkim sprawom.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Leczysław Kerdgeniusz
Administrator
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 978
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Grarżurduru
|
Wysłany: Pon 19:33, 17 Kwi 2006 Temat postu: Bez Ograniczeń |
|
|
Tutaj można komentować moją powieść Bez Ograniczeń. ktokolwiek chce zamieścić swoją, zapraszam również-Prywatną do mnie z Tytułem i wszystko będzie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Leczysław Kerdgeniusz
Administrator
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 978
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Grarżurduru
|
Wysłany: Pon 19:37, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
!!To jest trzecia, ale nie ostatni wersja!!
A więc pierwszy rozdział, a raczej pierwsza strona:
-...Gdzieś daleko istnieje lepszy świat. Świat większy, wspanialszy, niemal doskonały. W nim wszystko jest możliwe. Nie ma tam żadnych ograniczeń trzymających ludzi w pętach niewoli narzuconej im przez nich samych, przez strach i zło. Wszystko można tam zrobić. Wszystko, co jest miłe tobie i innym. Na straży porządku stoi tam Sędzia. Wielki człowiek, który odpowiada tylko przed królem. -Mówił dziadek do trójki wnuków.
-A gdzie to jest? -zapytała najmłodsza z nich, czteroletnia Beata.
-Jest daleko w kosmosie. Widać go jednak z Ziemi, poprzez wyobraźnię. Jest wspaniały...
Dziadek zmęczył się i przymknął oczy jednocześnie usadawiając się wygodnie w fotelu. Mający już dziewięćdziesiąt dziewięć lat dziadek był wyjątkowym człowiekiem. Nie tylko dlatego, że potrafił robić prawie wszystko, ale dlatego, że od dziewięćdziesięciu lat miał jednakowe, idealne poczucie humoru, które wraz z wiekiem nabierało tylko swojej perfekcji oraz jakże potrzebnego wyczucia. Staruszek miał, więc zawsze mnóstwo przeróżnych asów w rękawie, jak mawiał jego syn. Potrafił opowiadać długie, skomplikowane i przezabawne historie wymyślając je na poczekaniu. Potrafił żartować z kamienną twarzą, jakby nie zdawał sobie sprawy z własnych słów. Wszyscy wtedy płakali ze śmiechu i nie było najmniejszej mowy o ponurej minie. Dziadek był również zapalonym hazardzistą, ale nie dla tego, że grywał o pieniądze, ale dlatego, że znał niemal wszystkie karciane gry, jakie powstały na świecie. Wcale jednak nie miał dostatecznego szczęścia, by często wygrywać, lecz tak dobrze opanował sztukę oszustwa, że dzięki niej bardzo często tryumfował nad innymi. Gdy grał z wnukami potrafił oszukiwać nonstop. Kierował się wtedy nadzieją, że jedno na tysiąc zostanie niezauważone. Dla niego nie było trudnych wyzwań. Gdy porzucał swoje karciane upodobania z równą zaciekłością grał w szachy, warcaby i inne gry. Tam już nie mógł posłużyć się oszustwami, gdyż w kółkach szachowych jako lider musiał dbać o swą reputację. Co prawda od wielu lat był już na emeryturze, jednak jego pracownicy, a nawet ich dzieci i inni następcy w dawnej firmie dziadka pamiętali o nim i zawsze trzeciego sierpnia składali mu życzenia jako najlepszemu prezesowi stulecia. Z nimi mógł się powyłupiać, nawet grając w szachy.
Nie zawsze było jednak tak wesoło. Dawno temu, gdy dziadek był młody, zanim na ziemi zapanował po raz wtóry gwałt i przemoc spotkała go dziwna przygoda.
Tymczasem dziadek zasnął, ponownie rozmyślając o swojej przeszłości. Wnukowie w tym czasie grali zawzięcie w bierki.
Kiedy kłócąc się kilka minut później o zwycięstwo średniego wnuka, który „przecież ruszył tego bierka!” obudzili dziadka i ten stwierdził przyglądając im się swoim wesołym i ciepłym spojrzeniem, że za karę przyłączą go do zabawy. Wnukowie jednomyślnie, całą trójką głosów zgodzili się.
„Nie wiem czy im o tym powiedzieć czy nie. Nie uwierzą... A może... Chmm, raz kozie śmierć! Niech ktoś jeden przynajmniej wie. Jak nie uwierzą teraz, to może kiedyś, z czasem...” -Myślał dziadek wyciągając z kupki czerwonego patyczka.
-Ruszyłeś! -Krzyknęła wnuczka i sama zajęła się wyciąganiem upatrzonego przez siebie bierka.
Dziadek ostatni raz zadał sobie pytanie, czy opowiedzieć wnukom o tym, co go spotkało tyle lat wstecz, czy też nie? Nie zdążył sobie odpowiedzieć, gdy zaczął mówić:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sito
Oko Rysia
Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Pon 23:27, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
z tego co slyszalem od ciebie to wyrabista powiesc ma byc:P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leczysław Kerdgeniusz
Administrator
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 978
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Grarżurduru
|
Wysłany: Pon 23:28, 17 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Wyrąbana cała seria LOL
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maaarynia
Starszy marynarz
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z Byczynki
|
Wysłany: Wto 13:35, 25 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Aha wyrąbane drzewo.... soriiiii nie iwedziałam o co chodzi i coś mi się skasowałao ))) Ja nie chcę BANA ;( ;(
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leczysław Kerdgeniusz
Administrator
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 978
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Grarżurduru
|
Wysłany: Wto 17:52, 25 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Więc się o niego nie proś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maaarynia
Starszy marynarz
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z Byczynki
|
Wysłany: Śro 16:03, 26 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Nie proszę... Bez ograniczen... CDN
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leczysław Kerdgeniusz
Administrator
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 978
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Grarżurduru
|
Wysłany: Śro 16:41, 26 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Taa, na pewno..
-Posłuchajcie mnie kochani. Byłem w tym świecie, o którym wam niedawno mówiłem. Było ta jeszcze zanim poznałem waszą babcię, zanim skończyłem szkołę... -Dziadek się zaciął. Widział jak wnukowie słuchali go ze wstrzymanym wdechem nastawiając się na jakąś opowieść w stylu fantastycznym, ale bynajmniej nie naprawdę. -Byłem w tym świecie tylko kilka dni. Przeniosłem się tam zupełnie bez żadnych dziwnych objawów z wyjątkiem jakiegoś błysku. Poznałem tam wiele bardzo dziwnych obiektów których nie sposób spotkać na ziemi. Widziałem jak ludzie, bo oni tam mieszkali, latali samochodami, widziałem roboty, które dorównywały inteligencją ludzkiej. Były tam rzeczy, o których się naszym filozofom nie śniło. Ludzie mówili tam dziwnym językiem przypominającym karykaturę naszego, dzięki czemu mogłem się z nimi dogadać. Miałem ze sobą parę drobiazgów z ziemi. Dlatego właśnie udało mi się znaleźć zakwaterowanie u pewnego człowieka, któremu spodobał się jakiś z tych przedmiotów, ale dziś już nie pamiętam co to było. Mieszkałem u niego kilka dni. Dowiedziałem się o tym świecie niewiele. Wiem tylko, że jest on położony na Jowiszu. Chciałem się dowiedzieć więcej, jednak nagle przeniosłem się z powrotem. Wróciłem identycznie tak, jak się wpierw przeniosłem tam. Ogólnie było cudownie. O tyle, że niestety jest to prawda.
-Czemu niestety, jest całkiem fajnie? Dorzuć do tego jeszcze kilka przygód to będzie dużo lepsze. I nie będziesz musiał dodawać na koniec tego „niestety”. To jest tylko jakiś taki opis. -Powiedział najstarszy z wnuków, Michał.
-Ależ to się wydarzyło naprawdę. To jest sama rzeczywistość, fakty! Nie zmyśliłem tego. Przydarzyło mi się to naprawdę! Kiedy wróciłem na ziemię po tym tygodniu który byłem na Jowiszu wszyscy na mnie naskoczyli jakbym był jakimś uciekinierem. Nikt mi nie uwierzył wtedy, więc nie opowiadałem tego nikomu, bo po co? Ale teraz czuję coś dziwnego, jakby tamto miało wrócić, ale nie wiem kiedy. Wolę się zabezpieczyć opowiadając wam o tym. Powtarzam więc, to jest szczera prawda!
Chłopak popatrzył na niego jak na jakiegoś szaleńca. Sam nie wiedział, co ma o tym myśleć. Dziadek bądź co bądź wielokrotnie opowiadał o swoich przygodach, które były czystą fikcją i sam się do tego później przyznawał. Teraz jednak zawzięcie utrzymuje, że jest to prawda. Ale prawda ta była tak nienaturalna, a opowieść, która ją rzekomo przedstawiała była chyba najbardziej niedorzeczna ze wszystkich i to w ten sposób, że nie było sposobu w nią uwierzyć. Było mimo to w dziadkowej karierze mnóstwo zdumiewających historii, a z nich niektóre miały mieć miejsce faktycznie. Była ich jednak ledwie garstka, i to poparta czymś więcej ponad słowa. Poza tym były one i tak najbardziej pasujące do rzeczywistości i wystarczająco prawdopodobne, by każdy dał swą wiarę. Ale tutaj dziadek nie miał się tutaj czym pochwalić: żadnych pamiątek, dowodów, świadków. Mógł tylko zapewniać, ale nawet jego najmłodsza wnuczka nie uwierzyłaby w to, że dziadek był na Jowiszu! W kosmosie! I to tak daleko, zwłaszcza, że znalazł się tam w mgnieniu oka. Wystarczyło jakieś mignięcie! To było nie do pomyślenia! A jeśli tak było naprawdę? Gdzie tam! Michał nie mógł dopuścić do swojego umysłu takiej bredni.
Nerwowa atmosfera szybko się jednak rozwiała. Gdy tylko Maciek -średni wnuk, powiedział, że teraz jego kolej w bierkach, dziadek z smutną i zawiedzioną miną oraz Michał, z równie beznadziejnym wyrazem twarzy poczęli wypatrywać najmniejszego błędu Maćka.
Niebawem zapomniano o dziadkowej opowieści, i zajęli się na dobre rozmową o szkole, książkach, historii a także grając w różne gry, których główną atrakcją był rzecz jasna dziadek oszukujący i żartujący jak tylko się dało. Tak spędzili resztę wieczoru, aż zapadła noc.
Na wielkim kominku zastawionym bogato zdjęciami trzaskał wesoło ogień a cały pokój był usłany niczym śniegiem kilkucentymetrową warstwą zabawek, kart i innych przedmiotów służących jeszcze niedawno do przeróżnych gier. Teraz jednak nie było już tak hałaśliwie jak przy zabawie. Otóż zarówno dziadek jak i jego wnuczka smacznie drzemali. Pan domu spał cichutko na swoim fotelu pod ścianą oblepioną plakatami i portretami babci - dawnej Mis Polski w jakiejś od dawna zapomnianej kategorii, natomiast Beata na rękach Michała, który właśnie niósł ją na kanapę naprzeciwko kominka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maaarynia
Starszy marynarz
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z Byczynki
|
Wysłany: Nie 22:26, 30 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
no pewno, że pewno
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leczysław Kerdgeniusz
Administrator
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 978
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Grarżurduru
|
Wysłany: Nie 23:10, 30 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
LOL
I jak, może być powieść??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
piotrek
Marynarz
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 323
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:31, 01 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Mnie tam pasi. Fajna ogólnie jest.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leczysław Kerdgeniusz
Administrator
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 978
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Grarżurduru
|
Wysłany: Pon 17:29, 01 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Bogata wypowiedź przeczytałeś te fragmęty chociaż??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maaarynia
Starszy marynarz
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z Byczynki
|
Wysłany: Wto 20:49, 02 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
jaaa... tylko tak ale na forum nie chce mi się czytać poraz 100. I tak będxzie, że nigdy nie czytałam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leczysław Kerdgeniusz
Administrator
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 978
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Grarżurduru
|
Wysłany: Wto 23:04, 02 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Jak nie przeczytasz, to na pewno.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leczysław Kerdgeniusz
Administrator
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 978
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Grarżurduru
|
Wysłany: Wto 22:11, 09 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Dalsza część
Nie przeszkadzając dziadkowi dwaj bracia zabrali z zabytkowego stołu, na którym grali postawionym przed fotelem kilka drobiazgów, które niewątpliwie mogły im się przydać do rozrywki tam, gdzie się właśnie udawali, a było to nic innego jak pokój z telewizorem. Przeszli przez drzwi po lewej od kominka i znaleźli się w niewielkim holu.
-Co obejrzymy Maciek? -Zapytał Michał zamyślony nad czymś.
-Chyba są dzisiaj „Najwięksi z największych”. -Odparł jego brat.
-Dobra! To włączaj, ja idę zobaczyć do pokoju na górze. -Michał właśnie o tym pokoiku myślał. Wiedział już od dawna, że w pokoju babci na górze był remont i chciał zobaczyć jego teraźniejszy stan od samego początku pobytu u dziadków. Wcześniej jednak głupio mu było opuszczać dziadka i rodzeństwo, bał się też, że przegapi jakiś numer dziadka. Już prawie zapomniał o niedawnych słowach dziadka, które Michał z pewnością nazawły największym numerem. -Chyba że idziesz ze mną?
-Nie, zawsze chciałem to obejrzeć! -Powiedział Maciek włączając telewizor- Ooo! Michał, pospiesz się! Już się zaczynają.
Michał idąc po schodach przeżywał natłok przeróżnych myśli. Potrafił się jednak skupić na jednej. Na jednej, która wydała mu się najważniejsza. Myślał, więc teraz o rodzicach! O rodzicach, którzy znowu zostawili ich tutaj, bo musieli polecieć do Niemiec, w sprawach jakiejś wielkiej transakcji, którą zawalili ich poprzednicy. O rodzicach, którzy nie poświęcali mu, a wręcz całej trójce razem wziętej nawet minuty dziennie. Interesy i jeszcze raz interesy. Cały czas tylko praca, o tyle, że oni sami nic z niej nie mieli, gdyż wszystko zabierał ich szef! Potrafił podziękować i pogratulować im jedną, jednocześnie zabierając wszystkie zasługi sobie drugą ręką. Urządzał ich ciągle tak, że gdyby nie dziadkowie ledwie wiązaliby koniec z końcem. Szef był zwykłym wyzyskiwaczem, jednak nie pozbawionym charyzmy. Potrafił kazać Suchowskim raz na tydzień lecieć z delegacją, transakcją, przesyłką, gdy jego inni pracownicy zwyczajnie sprawę zawalili i Bóg wie z czym jeszcze za własne pieniądze bo sam był na tyle leniwy, że nie raczył tego zrobić osobiście, ani chociaż pokryć kosztów, nawet w sprawach prywatnych. Trzeba było, więc wysłać swoich najlepszych pracowników, którzy patrzą na niego jak na zbawiciela, zbawiciela, który uchronił ich przed sukcesem i wszelkimi perspektywami już na samym początku... Ale nie czas teraz wspominać. Prezes zniewolił rodziców Michała już dawno, a teraz sprawa nie toczyła się w przeszłości, kiedy wszystko przez krótki czas było piękne i wspaniałe, ale w teraźniejszości, gdy on wraz z rodzeństwem zostawali u dziadków, co chwila na kilka dni, bo ich opiekunów nie było. Michała najbardziej właśnie to w nich denerwowało. Nie to, że zniszczyli życie sobie, a może nawet im, nie to, że żyli niemal na skraju ubóstwa, ale to, że nie liczyli się z nimi.
Michał znalazłszy się przed drzwiami do pokoju babci zadał sobie na głos pytanie:
-Czy, i kiedy to się zmieni?
Nie wiedział, że niebawem owe pytanie przestanie go dotyczyć i że nigdy nie będzie mógł sobie na nie odpowiedzieć.
Michał wszedł do pokoju. Niewielki gabinecik, w którym babcia spędzała całe dnie była o tyle przestronny, o ile po prostu pusty. Seledyn, który obległ ściany otaczał Michała zewsząd nie licząc wielkiego, nowego, drewnianego, lekko uchylonego okna, ani drzwi za Michałem, które również takie były. W pokoju było zimno, gdyż marcowe powietrze miało już od wielu godzin wietrzyć pokój od zapachu nowej farby i kleju. Michałowi było więc chłodno, chociaż był ubrany dosyć ciepło. Od dołu bił bardzo przenikliwy chłód. Michał błogosławił dzidka, że nie kazał im zdejmować butów. Gołe drewniane listwy z niewiadomego powodu były zimniejsze od wszystkiego innego. Stała na nich jedynie stara, zapadnięta wersalka bez żadnego okrycia. Michał pamiętał, jak w dzieciństwie skakał po niej aż się zarwała jak gdyby mszcząc się i łamiąc mu nogę. O tego czasu postanowił nie wchodzić ani na meble, ani na drzewa. Można by było powiedzieć, że dostał lęku przed samoistnym lataniem, a raczej przed uczuciem nieważkości towarzyszącym skakaniu i spadaniu. Między innymi właśnie dlatego nigdy nie lubił snów, w których mógł spaść z dużej wysokości. Prawie nigdy ich zresztą nie miał. Nie miał też żadnych innych fobii, na przykład klaustrofobii, więc nie mógł współczuć samotnej żarówce przebywającej praktycznie całe swoje życie, a raczej działanie zupełnie samej i zamkniętej w pustym pokoju. Co najwyżej mógł współczuć jej, jako zwisającej spod sufitu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|