Paczka Grarżurduru
Jest to forum poświęcone wszystkim sprawom.
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Paczka Grarżurduru Strona Główna
->
Opowiadania
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
O Forum
----------------
Regulamin
Użytkownicy
O forum
Dyskutujemy
----------------
Filozofia i nie tylko
Wakacje
Muzyka
Rozrywka
----------------
To Lubię!
Szkoła
Opowiadania
Dziwne rzeczy
Wszystko
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Leczysław Kerdgeniusz
Wysłany: Pią 16:13, 08 Cze 2007
Temat postu:
Dlaczego?
piotrek
Wysłany: Pią 13:05, 08 Cze 2007
Temat postu:
Jezu dobrze że ja jestem neutralny bo nikt właściwie nie zwraca na mnie uwagi...
Leczysław Kerdgeniusz
Wysłany: Czw 18:14, 08 Cze 2006
Temat postu:
Grzechy dzieciństwa.
Poszedłem do parku za namowami Zosi z niedawno poznaną Lonią.
-Zakapowałeś- wciskała mi Zośka-że Lonia się tobą podnieca. Ciągle gada o tobie, a mi od tego uszy puchną. Jest na ciebie wściekła że w tedy zwiałeś, i pyta kiedy przyjdziesz.
Zmusiła mnie, a z resztą coś mnie w niej pociąga. Dopiero teraz zrozumiałem że tęsknoty za martwym Józiem się skończą dopiero teraz, kiedy będę z Lonią się tulić i szeptać czułe słówka jej do uszka. Nie wiem tylko jakie.
Na myśl o przytulankach we dwoje zaczęła grać mi muzyka miłosna, serce pulsowało jak nigdy, jednak kiedy wróciłem do rzeczywistości zauważyłem w parku koło szkoły moją miłość, Lonię.
Zacząłem rozmowę.
-Fajjne jeziorko, co nie Lola eee, Lonia?
Dziewczyny wzięły się na pogadankę. Po chwili wybuchły śmiechem i zaczęły biegać po ścieżce. Obracałem w palcach patyk który zerwałem pare chwil temu z przyzwyczajenia albo z nerwów. Zdenerwowałem się z myślą że robią sobie ze mnie kpimy i już chciałem odejść gdy nagle wróciły.
-Lonia się pyta czy znasz jej imię?
Zaczerwieniłem się na twarzy ze wstydu kiedy usłyszałem:
-Wiesz...-Lonia zaczęła mówić do mnie lecz przerwała. -Zosiu, mama zabrania nam pływać z twoim bratem tą łodziom bo...
Wyszeptała jakieś przemówienie siostrze, pewnie boi się bym ich nie potopił albo żeby ktoś nas nie opieprzył. Przecież ja umiem pływać, jestem w drugiej gimnazjum. Czułem się niedoceniony. Dziewczyny to zwarzyły i Lonia zaczęła mówić:
-Weź narwij nam lilii. Są takie ładne a ja nawet nie miałam ich w ręku. Odwaga we mnie wstąpiła. Jednak cała masa lilii była na środku sadzawki. Na szczęście na ziemi leżał długi patyk, którym mógłbym dosięgnąć lilii. Wszedłem z patykiem na łudź. Chwytałem jedną po drugiej lecz podciągnięte natychmiast odpływają. Ułamałem dłuższy kij zakończony jakby haczykiem. Tym razem było lepiej. Zaczepiona lilia była już tuż, tuż... Mimo to wciąż za daleko. Wychyliłem się już prawie cały i już ją zrywam, lecz wychyliłem się za mocno i wpadłem do wody, lilia razem z patykiem odpływa. Dziewczyny w śmiech. . . Ja wołam: kurka wodna moje ubranie. . . ''
Wylałam wodą z czapki, zakładam ją na głowę i chodzę po pas w wodzie. Udało mi się zerwać z dziesięć lilii.
-Kazik- potwór morski- nabija się Zośka.
-Zaatakuje nas- wturuje jej Lonia.
W końcu wyszedłem, dziewczyny za śmiechem i krzykiem: „Potwór'' uciekły.
Rzuciłem lilie na trawę widząc osłupiałego Waldka.
-Ale wdzięczność? -pomyślałem sobie słysząc oskarżenie Waldka:
-Niszczyciel przyrody.
Czułem się jak gąbka. Całe ubranie zniszczone. A od strony płotu słyszą jak Lonia za śmiechem opowiada komuś moją historię. Zaraz idą tu!!
Nogi same mnie poniosły w stronę mojego domu. Przeskoczyłem przez płotek i słyszę czyjeś pytanie:
-Gdzież to jest ten młodzieniec?
Wpadłem do kuchni jak wampir ścigający swoją ofiarę po podmokłych lochach. Po moim przelocie kuchnia wyglądała jak podmokła... kuchnia. Pies popaczył na mnie ze zdziwieniem, dziewczyny w śmiech a Wojciechowa klasnęła w ręce. -Zwariował chłopak- krzyczała.
Maaarynia
Wysłany: Śro 10:58, 07 Cze 2006
Temat postu:
Nadal nie do mnie...
Leczysław Kerdgeniusz
Wysłany: Wto 18:42, 30 Maj 2006
Temat postu:
No dobrze:
Majka i Anulcia, nie kłućcie się!!
Maaarynia
Wysłany: Wto 17:23, 30 Maj 2006
Temat postu:
Ale proszę zobaczyź ile tutaj błędów... Dobrze, że ten post nie do mnie tylko do Anki i AMjki
Leczysław Kerdgeniusz
Wysłany: Sob 22:53, 27 Maj 2006
Temat postu:
Zdażą się. ALe Wy AMjka i Anulcia, nie kłućcie się , PLÝS, nie chcę nikomu dowalić bana
Maaarynia
Wysłany: Sob 20:54, 27 Maj 2006
Temat postu:
Chciałam zauwarzyuć, że ty nigdy do mnie nie mówisz Marysia lub Maria tylko zawsze Majka lub kurdupel. Ewentualne przypadki to gdy chcesz coś ode mnie, żebym Ci dała za darmo.. I właśnie "LEkcewarzące zdrobnienie to np włąśnie Majka." oznacza, że mnie lekceważysz. Droga panie Anno we słowie lekcewarzące właśnie pan Leczysław Kerdgeniusz zrobił błąd ortograficzny. Najwidoczniej zapomniał srawdzić w wordzie
Leczysław Kerdgeniusz
Wysłany: Sob 18:59, 20 Maj 2006
Temat postu:
Bo ona jest Maria, A Marysia to zdrobnienie. LEkcewarzące zdrobnienie to np włąśnie Majka.
Ania
Wysłany: Sob 15:51, 20 Maj 2006
Temat postu:
Aha ... no ale... skądś się to w końcu wzięło, no nie?
Leczysław Kerdgeniusz
Wysłany: Pią 17:17, 19 Maj 2006
Temat postu:
Tak sie jakoś ułożyło
Ania
Wysłany: Czw 21:30, 18 Maj 2006
Temat postu:
Dlaczego do niej mówisz Majka ?
Leczysław Kerdgeniusz
Wysłany: Śro 18:49, 10 Maj 2006
Temat postu:
A co, Majka, masz coś lepszego??
Maaarynia
Wysłany: Śro 11:01, 10 Maj 2006
Temat postu:
hihih9
Leczysław Kerdgeniusz
Wysłany: Wto 22:09, 09 Maj 2006
Temat postu:
Oto przyklad. Napisałem ten kit, kiedy byłem w podstawówce, w jakiejś wczesnej klasie
Przygoda poduszki.
Poduszka opowiadała mi o przygodzie. Pewnego dnia w maju usłyszałem szycie maszyny do szycia. Potem ona opowiedziała resztę swych przygód. Gdy ja poszedłem zobaczyć, poduszkę szyto. Wyszywano różne wzory. Ni to kwiatki, ni to drzewa, przypomina kolorowe paski, było ich tak dużo że aż strach, poziome, pionowe, zawijane, zakręcane, ukośne a nawet, a nawet kółeczka, kwadraty, prostokąty, czworokąty, pięciokąty i wiele, wiele innych!..... W końcu poduszka pojawiła się na targu. Przypadkowo my też żeśmy poszli na targ i też przypadkowo kupiliśmy tą poduszkę. Przyszliśmy do domu. W tej że chwili zaczęliśmy szukać dla niej miejsca, i znaleźliśmy dobre miejsce na tapczanie. I to wszystko z tej bajki.
Wiecie, co,,, ja się do tego lepiej nie przyznaję
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin